Śp. Matka Maria Magdalena od Najświętszych Serc Jezusa i Maryi – Helena Julia Pelc urodziła się 5 III 1912 roku w Jarosławiu, w rodzinie inteligenckiej. Była najmłodszą córką Wojciecha Pelc i Aleksandry z domu Münster. Miała brata, który zginął w młodym wieku, pełniąc czynną służbę wojskową, oraz starszą od siebie siostrę Elżbietę, która dożyła późnej starości – jej córki, a zwłaszcza Krystyna i Marta, systematycznie odwiedzały w Klasztorze ukochaną Ciocię, Matkę Magdalenę i utrzymywały z nią nieprzerwaną więź rodzinną do ostatnich chwil życia.
Helena Julia Pelc mieszkała w rodzinnym Jarosławiu do 1945 roku. Tam też ukończyła szkołę podstawową i średnią, zdała maturę i podjęła pracę w Urzędzie Miasta. Ponieważ znała świetnie język niemiecki, a także francuski, podczas okupacji nadal pracowała w Magistracie – wobec władz okupacyjnych pełniła funkcję tłumacza, wykorzystując ją w celu niesienia pomocy prześladowanym przez Niemców Polakom. Podczas rekreacji klasztornych snuła nieraz zabawne i wzruszające opowieści o tym, jak na przykład, narażając własne życie, wkładała w usta donosicieli zupełnie inne słowa niż te, które faktycznie słyszała, ratując w ten sposób życie prawdziwym patriotom.
Po wojnie Helena podjęła pracę we Wrocławiu. Jak sama wyznała, początkowo nie odczuwała wyraźnego powołania do życia zakonnego, jednak życie w świecie nie dawało jej zadowolenia, czuła pustkę i pragnienie czegoś lepszego, szlachetniejszego. Pan Bóg działał w jej sercu w skrytości aż do 38 roku życia. Wtedy to przeczytała w gazecie ogłoszenie, że Siostry Kamedułki, które dopiero co przyjechały z Francji do Polski, przyjmują nie tylko młode, ale i spóźnione powołania. Podziałało to na nią prawdziwie elektryzująco, ujawniając wszystkie głęboko ukryte pragnienia. Natychmiast więc zgłosiła się do sióstr, przebywających jeszcze tymczasowo w Szczecinie.
Do postulatu została przyjęta już w Klasztorze w Złoczewie 3 V 1950 roku. Wkrótce też stała się najlepszą pomocnicą Matki Gemmy – pierwszej Przeoryszy nowo tworzącej się Wspólnoty. Zakonny habit i nowe imię (s. Maria Magdalena od Najświętszych Serc Jezusa i Maryi) otrzymała 14 X 1950 roku, a pierwszą profesję czasową złożyła 6 XI 1951 roku. Jeszcze przed złożeniem ślubów wieczystych, w roku 1953 została mianowana Mistrzynią Nowicjatu na okres 3 lat. Zachowała się piękna w swej postaci prośba Matki Magdaleny o dopuszczenie jej do Profesji Wieczystej, której fragment brzmi: „Po odbyciu Nowicjatu w Klasztorze w Złoczewie, dzięki nieocenionemu Miłosierdziu i łasce Bożej, utwierdzona w świętym powołaniu, pragnę oddać się całkowicie Panu Bogu, w rygorze życia kamedulskiego – pragnę złożyć Profesję Wieczystą – i o tę wielka łaskę najpokorniej proszę, o ile Przewielebna Matka Przeorysza uzna mnie za tego godną.”
Profesję Wieczystą złożyła 6 XI 1954 roku i już w 2 lata po niej, w 1956 roku, Dekretem Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, została mianowana Przeoryszą Klasztoru. Urząd ten pełniła przez 6 lat, mimo narastających we Wspólnocie trudności. Po 4-letniej przerwie (od 1962-1966, w którym to czasie Klasztorem kierowała Matka Christofora Szarska, Urszulanka Unii Rzymskiej), Matka Magdalena została ponownie mianowana Przeoryszą Klasztoru i tę funkcję pełniła już nieprzerwanie przez 19 lat, aż do 1985 roku.
Dała się poznać jako mądra i dobra przełożona, zabiegająca o dobro duchowe i materialne Klasztoru, mocna wiarą w Boga i Jego Opatrzność, kochająca siostry i wyrozumiała dla nich, ale też konsekwentna i wymagająca w sprawach istotnych. Odznaczała się wielkimi przymiotami serca i umysłu – szerokimi horyzontami, a jednocześnie umiarem, zdrowym poczuciem humoru, talentem literackim i poetyckim (pisała wiersze i znała na pamięć niemal całą klasyczną poezję polską, a także wielkie partie obcojęzycznej, w tym teksty greckie). Była pokorna, a zarazem mężna, co pozwalało jej trwać na posterunku nawet w najtrudniejszych sytuacjach, w jakie obfitowało życie młodej, kształtującej się dopiero Wspólnoty klasztornej. W czasach komunistycznych było to zadanie szczególnie ciężkie. Matka Magdalena jednak, dzięki swojej mądrości i roztropności w udzielaniu informacji, z opanowaniem i właściwym rozeznaniem sytuacji, zawsze wiedziała, jak stawić czoła nachodzącym Klasztor „Ubekom” i nigdy nie dała się im zastraszyć. Była niezmordowana w trosce o zapewnienie wspólnocie materialnego bytu.
Nie było to łatwe, gdyż Siostry z wielkim nakładem sił uprawiały pole i prowadziły gospodarstwo rolne, aby sprostać komunistycznym wymaganiom kontraktacyjnym, upoważniającym je do świadczeń społecznych, jakie przysługiwały rolnikom. Uprawiały więc i sprzedawały pomidory, porzeczki, jarzyny i zioła, wieczorami zaś haftowały i szyły, aby zarobić na podstawowe potrzeby. Sama Matka Magdalena przez długie lata komunistycznych rządów przepisywała po nocach na maszynie listy i pisma Prymasa i Biskupów, uczestnicząc w ten sposób w powielaniu i rozprowadzaniu kościelnych dokumentów.
Przeprowadzała też, na ile to było możliwe, drobne prace remontowe. W czasie jej przełożeńskiej kadencji, dzięki pomocy Ks. Proboszcza Jerzego Wolskiego, odnowione zostały zewnętrzne mury kościoła, a wkrótce potem z ogromną pomocą przyszli Ojcowie Paulini, organizując i finansując generalny remont zdewastowanego Klasztoru. Było to wielkie dzieło, pozwalające dostosować pobernardyński budynek do potrzeb kamedułek. W następnych latach, przy pomocy Ks. Proboszcza Piotra Światłego, odnowione zostało całe wnętrze kościoła, zaś na klasztornym podwórzu stanął nowy budynek gospodarczy.
W 1990 roku zaistniała konieczność udzielenia pomocy personalnej macierzystemu Klasztorowi w La Seyne sur Mer we Francji, skąd po wojnie przybyły do Polski pierwsze kamedułki. Matka Magdalena, która miała wówczas 78 lat i od pięciu lat nie była już Przełożoną, wraz z dwiema innymi siostrami zgłosiła się do wyjazdu. Jej żywotność i energia pozwoliły nie tylko przystosować się do śródziemnomorskiego klimatu, lecz skutecznie działać na nowym terenie i w odmiennych warunkach. Szczególnie przydatną okazała się znajomość języków obcych i zdolność do dalszego ich szlifowania pomimo zaawansowanego wieku. Dzięki temu, zwłaszcza w początkowym okresie, mogła służyć za tłumaczkę swoim polskim towarzyszkom. Pomagała też Przeoryszy w prowadzeniu rachunków oraz w innych pracach wymagających dokładności i cierpliwości. Służyła francuskiemu Klasztorowi z poświęceniem i oddaniem.
Po 19 latach pobytu we Francji, gdy traciła już siły i zdrowie, jako ostania z wysłanych sióstr wróciła do Klasztoru w Złoczewie. Był to dzień 5 XI 2009 roku. Zastała tu Wspólnotę prężną, składającą się z wielu młodych sióstr, witających ją otwartym sercem wraz ze starszymi, które ją znały i kochały. Matka Magdalena poczuła się znowu u siebie, szczęśliwa i wdzięczna, że Bóg pozwala jej ostatnie lata życia spędzić w umiłowanym Klasztorze, któremu jako wieloletnia Przełożona oddał wszystkie swe siły i najpiękniejsze lata wieku dojrzałego.
Ale i te ostanie lata sędziwej starości były dla Matki Magdaleny na swój sposób piękne i twórcze. Budowała siostry swoim zachowaniem, pokorą, pogodą ducha, nigdy się nie skarżyła. Dla każdej siostry miała serdeczny uśmiech i radosne słowo, każdą pragnęła ucieszyć i obdarować. Szczególną miłość i wdzięczność okazywała Przełożonej Klasztoru. Wszystkie więc członkinie klasztornej Wspólnoty szanowały Matkę Magdalenę i kochały. Z podziwem i wdzięcznością przyjmowałyśmy na przykład składane przez nią życzenia imieninowe (często rymowane), które zawsze starannie przygotowywała w pięknej, klasycznej polszczyźnie, jaką dzisiaj już rzadko się słyszy. Wprost trudno uwierzyć, że w wieku stu lat Matka Magdalena potrafiła jeszcze „zagiąć” młodsze siostry na lekcji greki!
Jasność umysłu zachowała do ostatnich miesięcy życia. Wyraźnie słabnąć zaczęła od chwili ukończenie 102-go roku życia. Nie wstawała już z łóżka i widać było, że pomału zaczyna gasnąć. Umacniana codziennie Komunią Świętą i kilkakrotnie przyjmowanym sakramentem chorych, spokojnie i pokornie, jakby krok za krokiem, szła na spotkanie Oblubieńca, który wyznaczył jej wprawdzie długą drogę, ale też – jak wierzymy – sowicie ją wynagrodzi, zgodnie z obietnicą: „Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole…” (Łk 22, 28-30).
Matka Maria Magdalena od Przenajświętszych Serc Jezusa i Maryi przekroczyła próg Wieczności w dniu 4 września 2014 roku, w pierwszy czwartek miesiąca, a więc w wigilię dni, kiedy Kościół katolicki w szczególny sposób czci Najświętsze Serca Jezusa i Maryi. Uważamy to za znak Bożej dobroci i jesteśmy przekonane, że w tych Sercach znalazła już Matka Magdalena zasłużony pokój, radość i szczęście.