Czytelnia

Główne elementy charyzmatu eremickiego – Modlitwa

ks. prof. dr hab. IRENEUSZ WERBIŃSKI

Modlitwa – T. Merton stwierdza, że eremita jest przede wszystkim człowiekiem modlitwy nieustannej i duchowej. Źródłem potrzeby modlitwy eremity jest głębokie przekonanie o swoim duchowym ubóstwie, a tym samym zależności od Boga. Skoro eremita we wszystkim: w sprawach materialnych i duchowych zależy bezpośrednio od Boga, wszystko to jest przedmiotem jego modlitwy Dlatego między życiem i modlitwą u człowieka pustyni występuje organiczny związek, który można określić mianem modlitwa – życie. Warto zwrócić uwagę na to, że między sformułowaniem modlitwa-życie, a sformułowaniem modlitwa i życie występuje różnica jakościowa. W sformułowaniu modlitwa-życie wyraża się najpełniejszą, jaka tylko jest możliwa, ich jedność. Tę jedność można obrazowo przedstawić w wymiarze krzyża, którego ramiona wzajemnie się przecinają. Modlitwa może wyrażać kierunek wertykalny – łączność z Bogiem, a życie horyzontalny – łączność z braćmi. W każdej chwili życia u eremity te dwie rzeczywistości tworzą jedność. Należy zaznaczyć, że taka postawa zawsze jest podawana jako wzór dla każdego chrześcijanina. U podstaw modlitwy samotnika możemy też dopatrzyć się też głębokiej wiary w to, że jego modlitwa zawsze otrzymuje odpowiedź od Boga. Dlatego eremita wsłuchuje się w głos Boży odczytywany we własnym sumieniu. Ludzie, którzy chcieli jak najpełniej usłyszeć głos Boga, zawsze szukali najbardziej ku temu sprzyjających warunków. Doświadczenie wieków pokazuje, że Ojca najlepiej można usłyszeć w samotności. Eremicie zawsze chodziło o takie słuchanie, które pogłębiałoby w nim wiarę i miłość, czyli prowadziło do życia w pełni duchowego. Dlatego eremici chcieli dotrzeć do poznania Boga, ale jednocześnie karmić się chlebem życia, którym jest Jezus obecny w Eucharystii (por. J 6, 58). “Życie samotnika jest więc życiem tego, którego Ojciec wyprowadził na pustynię, aby tam jego jedynym pokarmem duchowym był Jezus. Życie samotne musi więc być nieustanną komunią i dziękczynieniem, w którym oglądamy przez wiarę wszystko, co pochodzi z głębi Boga i tracimy ochotę na inne życie lub inny pokarm”. U eremitów świadomość trudności, które mnich napotyka na drodze modlitewnego skupienia, była tak silna, że modlitwę uważali za najtrudniejsze zajęcie. W niektórych wypowiedziach ojców pustyni spotykamy stwierdzenie, że we wszystkim, w czym się mnich ćwiczy, o ile jest wytrwały, nabiera sprawności, iż z czasem przychodzą mu one coraz łatwiej. W modlitwie zaś musi ćwiczyć się bez końca i nigdy nie będzie mu ona przychodzić łatwo. Świadomość trudu związanego z modlitwą nie zniechęcała mnichów, bowiem byli przekonani, że trwanie przy Bogu na modlitwie jest najskuteczniejszym lekarstwem na trudy pustynnego życia. Między innymi w tym przekonaniu można się dopatrywać źródła pragnienia każdego mnicha, aby nieustannie trwać na modlitwie (por. 1 Tes 5,16).

T. Merton mówi, że niewtajemniczeni mogą sobie wyobrażać, że chodzi tu o nieustanne trwanie na klęczkach i odmawianie jakichś tekstów modlitewnych. Takie wyobrażenie o modlitwie wywołuje poczucie nudy, niemożności jej zrealizowania i rodzi jej negatywny obraz. Nieustanne trwanie mnicha na modlitwie nie oznacza jakiegoś negatywnego wysiłku zmierzającego do odrzucenia wszelkich zajęć, by poświęcić się wyłącznie recytowaniu specjalnych formułek i rozważaniu określonych tematów. Eremita miał dążyć do tego, aby stale żyć w atmosferze modlitwy, to znaczy, zwracać się do Boga całym sobą, oddając głębię swego wnętrza Jego miłości przebaczającej. Wówczas “wszystko staje się modlitwą, skoro chcesz, aby nią było. Trapista z Gethsemanii jest zdania, że nie jest trudno modlić się bez przerwy, jeżeli modlitwa nie ogranicza się jedynie do umysłu lub serca, lecz ogarnia nas całych razem ze wszelkimi naszymi czynnościami.